W szczytnym celu

W szczytnym celu

Za nami pierwszy charytatywny turniej koszykówki w tym roku. Celem sportowych zmagań było zebranie środków na budowę pierwszego w Europie Centrum Frame Runningu. Jesteście ciekawi wyników?  Zobaczcie, co zawodach napisał Mirek, jeden z naszych nieustraszonych fundacyjnych koszykarzy

 

Do turnieju pod żółtą banderą Fundacji „Włącz się”, zgłosiła się mieszanka pokoleniowa ośmiu sportowych entuzjastów. Różny wiek, doświadczenie za to jedna motywacja, by dać z siebie tyle, ile mogą w słusznej sprawie. Celem, po tym jak zobaczyliśmy 13 pozostałych drużyn, było zejść w komplecie z boiska i może wygrać jeden mecz. Szczególnie, że na dzień przed turniejem zostaliśmy mocno osłabieni i finalnie startowaliśmy już tylko w 7.

A tymczasem sprawiliśmy małą niespodziankę wygrywając fazę grupową i przechodząc do kolejnego etapu rozgrywek. Mecze z młodym Jastrowiem i silnym Thule pokazały, że pomimo tego że gramy w takim składzie pierwszy raz to szybko adoptowaliśmy się do sytuacji. Kluczem do wygranej w obu spotkaniach były kontry, którymi bezlitośnie nękaliśmy rywali. 

 

 

W kolejnej fazie rozgrywek trafiliśmy do prawdziwej grupy śmierci. Dość powiedzieć, że dwie drużyny z tej grupy rozegrało ze sobą finał turnieju. Ale po kolei. Pierwszy mecz po dłuższej przerwie organizacyjnej rozegraliśmy z Komendą Powiatową Policji (KPP). Nie było to wyrównane spotkanie, bardziej spotkanie Dawida z Goliatem gdzie ten pierwszy zgubił kamień a proca sparciała. Fizyczna dominacja KPP wbiła nas dosłownie w parkiet, a siniaki do dzisiaj przypominają o porażce.

 Szansą a zarazem meczem o wszystko było spotkanie z Fundacją Złotowianka. Znam chłopaków z boiska i nasze szanse w tym meczu były minimalne. Mimo to toczyliśmy równe zawody, a na sekundy przed końcowym gwizdkiem różnica w pkt wynosiła ledwie 1 pkt. Mieliśmy jeszcze możliwość doprowadzenia do remisu rzutem rozpaczy ale piłka delikatnie minęła cel.

 

 

Pozostał nam mecz o honor z dominatorem grupy czyli zespołem Wybiegani. W tym zespole zawodnicy wsadzali piłkę do kosza z góry i wygrali do tej pory wszystkie spotkania. To budziło respekt, ale honor rzecz święta. Resztkami sił lub raczej siłą ambicji, wygraliśmy ten mecz w ostatniej minucie spotkania.

Myślę że możemy być dumni z naszej reprezentacji. Kolor żółty był wyraźnie widoczny na koszykarskim parkiecie i zostawił po sobie tylko i wyłącznie dobre wrażenie. Potwierdzając fakt, że nawet gdy na pierwszy rzut oka nie masz szans, to nie poddawaj się tylko walcz do końca. Serdeczne podziękowania dla organizatorów turnieju. Zawody były świetnie przygotowane, wikt znakomity a atmosfera idealna. DZIĘKI!